Poprawianie słabych zdjęć w programie graficznym – czy to ma sens

Jeszcze mała dygresja do wczorajszego wpisu Jak podnieść wartość zdjęcia, jak sprawić by było ciekawsze. Wspomniałem tam, że czasami wystarczy pokombinować i odpowiednio obrobić zdjęcie w programie graficznym. Czy zatem poprawianie zdjęć w programie graficznym może faktycznie dać odpowiedni efekt. Dzisiaj podaję przykład takiej modyfikacji.

Poprawianie zdjęć w programie graficznym

Przeciętne, nudne zdjęcie przed obróbką …

Zdjęcie przed obróbką
Zdjęcie przed obróbką

… i to samo ale już obrobione w programie graficznym.

Zdjęcie po obróbce
Zdjęcie po obróbce w programie graficznym

W tym przykładzie został bardzo mocno podniesiony kontrast w poszczególnych strefach zdjęcia. Zrobiłem to za pomocą kilku opcji dostępnych w programie Adobe Lightroom. Kontrast najbardziej został poniesiony w obszarze chmur. Tak silna zabawa kontrastem powoduje, że kolory czasami szaleją i dlatego takie modyfikacje łatwiej jest zrobić na wersji czarno białej.

Kolor też jednak może się podobać.

Kolorowa wersja z silnym kontrastem
Kolorowa wersja z silnym kontrastem

Czy zatem ma sens poprawianie słabych zdjęć w programie graficznym? Dla mnie ma jak najbardziej. Oczywiście ze źle naświetlonego zdjęcia niewiele można wyciągnąć. Mając jednak poprawnie naświetlony kadr możesz pokombinować i stworzyć coś nie koniecznie realnego, ale wyglądającego ciekawiej.

Przewodnik po obróbce zdjęć możesz znaleźć we wpisie Obróbka zdjęć cyfrowych krok po kroku.

6 komentarzy do “Poprawianie słabych zdjęć w programie graficznym – czy to ma sens”

  1. Bardzo ciekawy wpis. Pyatnie tylko, czy takie zdjęcia to jeszcze sztuka czy umiejętności fotografa, czy raczej umiejętności obróbki w programie graficznym. Mi to nie przeszkadza ale puryści się burzą…

    1. @Paweł. Oczywiście są osoby, którym ten rodzaj fotografii przeszkadza. To jest takie odwieczne pytanie, czy fotografia powinna ograniczać się tylko do “realizmu”. Czy może jednak każdy iść własną drogą, nawet w stronę grafiki. Ja jestem zdania, że nie warto stawiać sobie granic i wolę mieć swobodę działania. Oczywiście takie mocno obrobione zdjęcie nie pójdzie do “przewodnika po okolicy …”, bo już nie przedstawia tego co faktycznie można było zobaczyć. Poza tym nie ma zdjęć ściśle realnych. Każde zdjęcie powstaje w wyniku obróbki danych zebranych przez matrycę lub błonę światłoczułą. O realizmie decyduje człowiek. Może to być twórca oprogramowania, które tworzy JPGi w aparacie lub autor zdjęcia jeśli samodzielnie obrabia RAWy.

  2. Myślę że ci “Puryści” to się często sami nakręcają przecząc sami sobie. Przecież prawie każde zdjęcie czarno białe nie przedstawia rzeczywistości jako takiej, bo w większości widzimy barwy w kolorach. Zatem to już jest jakaś ingerencja w otaczająca rzeczywistość którą pokazujemy na fotografii. Ansel Adam robił “cuda” w swojej ciemni, a jednak mimo wszystko był cenionym mistrzem fotografii pomimo tego że bardzo “tuningował” swoje obrazy.

  3. Jak dla mnie postprodukcja to standard, szczególnie jeżeli fotografujemy w RAWach. Osobiście nie spotkałem też nikogo stroniącego od poprawiania swoich zdjęć. Sam staram się tylko unikać retuszu wybranych części zdjęcia, usuwania obiektów itp. – wg mnie to już fotomontaż. Postępuję tak jedynie w przypadku usunięcia wad sprzętu czy materiału (bad piksele, porysowany film itd.).

  4. Przemku
    Tak, jak zapowiadałem, chciałbym na chwilę jeszcze ożywić kilka starych wpisów. Akurat ten, o poprawianiu “słabych” zdjęć na mój gust nigdy nie traci swojej aktualności.
    Dyskusyjne jest dla mnie słowo “słabe” (w zrozumieniu, że dotyczy zdjęć).
    Aparat fotograficzny jest posłuszny temu, co ustawił w nim, lub na nim (np. filtry), jego właściciel. To zatem nie zdjęcie jest słabe, a może bardzie umiejętności (lub możliwości) fotografa (czasem aparatu). Ale w tym jest właśnie potem cała zabawa, aby jak się zrobi “słabe” zdjęcie, to trzeba następnie pomyśleć co z nim można zrobić, aby było lepsze. Decyduje też, na ile takie “słabe” zdjęcie jest dla ważne, aby je zachować mimo jego niedoskonałości.
    W kwestiach kolorystycznych bardzo pomaga pamięć fotograficzna autora, czyli to, jak zapamiętał fotografowany widok, i na ile ten różni się od obrazu z karty pamięci.
    Drugą rzeczą, która sprawia, że niemal każde zdjęcie bywa “słabe”, są właściwości przetwornika obrazu i wewnętrznego oprogramowania aparatu. Przykładem nie będzie balans bieli. On niemal nigdy nie oddaje w pełni tego, co widziało nasze oko. Zaawansowane aparaty mają wprawdzie opcje podstrajania wartości domyślnych balansu bieli w poszczególnych typach światła, ale to jest zabawa, która zależna jest np. od pory dnia, kierunku światła, różnych dominant miejscowych, itd. I czy każdemu zechce się w to bawić pod czas spaceru, czy wycieczki?
    Zdjęcia bywają “płaskie”, bez wyrazu. Czasem to kwestia skali tonalnej matrycy, a czasem braku doświadczenia w ustawianiu ekspozycji, czy brak filtra polaryzacyjnego, czy połówkowego. Czasem trzeba zadziałać na którąś warstwę tonalną, aby wzmocnić przekaz.
    Ostateczny werdykt, czy zdjęcie jest “słabe”, zapadnie dopiero po obejrzeniu go na ekranie komputerowego monitora (i to dobrego). Ale werdykt w przypadku podejrzenia o przepały powinien zapaść na miejscu zdarzenia, bo potem to może być już tylko dramatyczna próba ratowania czegoś, czego nie da się odratować w pełni.
    Kwestia kadrowania i wydobycia z obrazu jego najlepszej części, to także powód, aby każdemu zdjęciu przyjrzeć się w postprodukcji.
    Podsumowując, jak najbardziej popieram Twoją tezę, że zdjęcia z zasady trzeba poprawiać. A jak i czym, to już następny przeogromny temat.

Co o tym sądzisz? Zostaw komentarz