Ciekawa miejscówka na zdjęcia wysokościowców w Warszawie

Mógłbym napisać, że Warszawa zmienia się w oczach. Przez ostatnie kilka lat przybyło sporo pięknych, wysokich i szklanych budynków. Przy okazji ostatniego pobytu w Warszawie pojechałem na fotografowanie wysokościowców. Już nie trzeba jechać za granicę. Odbicia nieba w ogromnych szklanych ścianach można łapać u nas. Zobacz efekty tego wypadu. Oto kilkanaście zdjęć zrobionych głównie po zachodzie słońca. Zapraszam.

Zdjęcia w dzień

Zdjęcia tuż po zachodzie słońca

Zdjęcie wykorzystujące niebieską godzinę

Wszystkie zdjęcia były robione 8 sierpnia 2021 r. w Warszawie, w okolicy ronda Daszyńskiego.

Poza samymi budynkami jest tu również intensywny ruch uliczny oraz tramwajowy. Możesz więc łapać w kadrze zarówno wysokościowce jak i smugi świateł od pojazdów. Jeśli interesuje Ciebie fotografowanie w słabym oświetleniu po zachodzie słońca, to zobacz ebook “Magia nocnych zdjęć”.

Odbierz darmowe rozdziały ebooka "Magia nocnych zdjęć"

  • Tryby ustawiania ekspozycji przy zdjęciach nocnych – W aparacie masz wiele trybów fotografowania. Tryb automatyczny, tematyczne, kreatywne: P, A/Av, S/Tv oraz M. Zobacz, co się lepiej sprawdzi przy zdjęciach nocnych.
  • Jak ustawiać ekspozycję w prawie całkowitej ciemności – Są sytuacje, kiedy światła jest naprawdę mało i w wizjerze, niezależnie czy jest optyczny, czy cyfrowy, nic nie widać. Zobacz, jak sobie z tym radzić.
  • Złap krajobraz po zachodzie słońca – Zachód słońca to nie koniec fotografowania. Warto poczekać i fotografować dalej. Zobacz, jakie masz możliwości w tym zakresie i co może się wydarzyć.

Magia nocnych zdjęć - ebook
Kliknij i zapisz się na darmowe rozdziały ebooka "Magia nocnych zdjęć"

6 komentarzy do “Ciekawa miejscówka na zdjęcia wysokościowców w Warszawie”

  1. No, robią wrażenie te szklane domy w Twoim obiektywie ! Może dlatego, że dość często wpadam do wnucząt w Stolicy, jakoś przywykłem do nich i sporadycznie próbowałem coś utrwalić.Grtuluję ujęć postaram się nie kopiować…To ostatnie , z PKiN w głębi spróbuję rozszyfrować..
    pozdrawiam!

    1. Dzięki. Na tym zdjęciu z PKiN chciałem pokazać stare i nowe budynki. Jednak można zrobić lepsze ujęcie. Jadąc ulicą Marcina Kasprzaka w stronę ronda Daszyńskiego, jest taki moment, w którym PKiN widać w wąskim prześwicie pomiędzy dwoma wysokościowcami. Zauważyłem to, jadąc samochodem, ale nie miałem już czasy tam wrócić na zdjęcia. Może ktoś inny to zrobi. Ps. A kopiować można, bo i tak nigdy się nie zrobi dokładnie tak samo, a można zrobić lepiej. Wiele razy tak miałem, że chciałem “powtórzyć” widziane gdzieś zdjęcie, ale w czasie fotografowania pojawiało się tyle zmiennych i pomysłów na modyfikacje, że w konsekwencji i tak były to trochę inne zdjęcia, a czasami zupełnie inne. Najtrudniejsze czasami bywa rozpocząć.

  2. Dołożę swoje słowo, jako warszawiak… stary warszawiak.

    Otóż w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, wracając z wakacji do Warszawy, już z daleka przed miastem, tak mniej więcej na kilkadziesiąt kilometrów, widziałem jeden, jedyny ówczesny wysokościowiec: Pałac Kultury (PKiN). A złocona iglica błyszczała w słońcu, jak gwiazda nad horyzontem, jeszcze zanim można było zauważyć resztę zabudowy. A i w samym mieście Pałac zawsze dominował nad wszystkim. I tak trwało to do lat dziewięćdziesiątych ub. wieku. Obecnie Pałac „zmalał” (na szczęście) za sprawą tego, co ja nazywam warszawskim Manhattanem, zlokalizowanym bezpośrednio na zachód.

    Gdy dostałem mój pierwszy aparat w życiu (1964) zapragnąłem fotografować akurat nie sam Pałac, a fotografować z jego platformy widokowej ulokowanej na 30-tym piętrze. I pamiętam, że moją uwagę szczególnie zwróciła ta część miasta, widoczna z góry, która znajdowała się na zachód od Pałacu. To była „architektura” wojny, a nie piękne szklane domy, który właśnie połapał obiektywem Przemek. Wtedy to był straszny widok, mimo, że już nie ten sam, co w 1945 roku. To było morze obtłuczonych bombami domów przywróconych z trudem do życia. I im dalej wtedy patrzyłem na zachód, w kierunku Woli, tym gorzej to wyglądało.

    Przemku , te wspaniałe zdjęcia, które zamieściłeś, znamionują ogromny postęp w wizerunku miasta. Rzeczywiście jest gdzie ćwiczyć sztukę fotografowania architektury, także w warunkach wieczornych/nocnych. I gdy wejdzie się pomiędzy te olbrzymy, bardzo przyda się obiektyw super szerokokątny.

    Pozdrawiam.

    1. Ja nie mam takiego porównania i wspomnień z widoku na Warszawę dawniej. Na pewno wiele budynków nosiło ślady wojny. Teraz to zupełnie jest inny obraz i zmienia się dość szybko. A do takich zdjęć jak najbardziej obiektyw szerokokątny. Najkrótszą ogniskową, jaką tu użyłem było 10 mm z aparatem z matrycą APS-C Canon, czyli 16 mm dla pełnej klatki.

  3. Panie Przemku, zdjęcia robią wrażenie….
    Na Rondzie Daszyńskiego mam codziennie przesiadkę gdy wracam z pracy… doskonałe miejsce do treningu fotograficznego… 🙂

Co o tym sądzisz? Zostaw komentarz