Ze słońcem w tle

Wreszcie od kilku dni mamy słońce na niebie. Czasami może ono jednak zrobić psikusa i kiedy pojawi się w tle zdjęcia, przepalenie części nieba gotowe. Receptą na to jest fotografowanie go o świcie lub zachodzie, kiedy jest słabsze. W ciągu dnia można natomiast je rozpromienić robiąc zdjęcie przy mocno przymkniętej przysłonie. Tu f/22.



Liczba powstałych promieni światła zależy od liczby listków przysłony. Światło załamuje się na krawędzi przysłony i tworzy promienie w obu kierunkach prostopadłych do niej. Dlatego w obiektywach z przysłonami z parzystą liczbą listków tych promieni na zdjęciu jest tyle ile listków, a przy liczbie nieparzystej dwa razy więcej. Wraz z otwieraniem przysłony zjawisko dyfrakcji (bo tak to fachowo się nazywa) staje się coraz słabsze. Przy maksymalnie otwartej przysłonie jej kształt jest okręgiem więc nie powstaną już żadne gwiazdki.


Zdjęcie o świcie przy f/5.6 (największy otwór przysłony)

Ps. Przykłady zdjęć z parzystą liczbą listków przysłony możesz zobaczyć we wpisie Zdjęcia nocne z lampami jak gwiazdy

A ile listków przysłony ma obiektyw, którym zrobiłem pierwsze zdjęcie? Drugie z resztą też było robione tym samym.

3 komentarze do “Ze słońcem w tle”

  1. Doliczyłem się siedmiu listków. Mogłem się pomylić, ale nie to jest ważne. Dla mnie ważna jest informacja dot. wpływu ilości listków parzystych lub nieparzystych przysłony na wygląd zdjęcia. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.

Co o tym sądzisz? Zostaw komentarz