Zdjęcia z chmurami – filtr polaryzacyjny, połówkowy i bez filtra – porównanie

Jako uzupełnienie wpisu Prześwietlone chmury? – zobacz jak sobie z tym radzić zrobiłem zdjęcia z filtrem szarym połówkowym, polaryzacyjnym, z tymi dwoma filtrami i bez filtra. Zobacz różnicę.

Po opublikowaniu wspomnianego wpisu pojawiły się głosy przypominające o użyciu filtra polaryzacyjnego. Ten ma niewielki wpływ na jasność samych chmur względem ziemi, ale niebo może ładnie przyciemnić. Postanowiłem więc zrobić małe porównanie. Oto zdjęcia nieba z chmurami zrobione z filtrem szarym połówkowym, polaryzacyjnym, nimi dwoma oraz bez filtra. Słońce było po lewej stronie fotografa. To istotna informacja kiedy fotografujesz z filtrem polaryzacyjnym, bo najsilniejszy efekt przyciemnienia nieba uzyskasz fotografując pod kątem 90 stopni względem słońca.

Zdjęcie bez filtra

Zdjecie bez filtra

Z filtrem szarym połówkowym

Zdjęcie z filtrem szarym połówkowym

Z filtrem polaryzacyjnym

Zdjęcie z filtrem polaryzacyjnym

Zdjęcie z dwoma filtrami – połówkowym i polarem

Zdjęcie z dwoma filtrami

Wszystkie zdjęcia obok siebie

Porównanie wszystkich zdjęć

Ten test przekonał mnie bym przy tego typu zdjęciach krajobrazowych częściej sięgał po oba filtry na raz.
A jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Napisz w komentarzu.

Jeden komentarz do “Zdjęcia z chmurami – filtr polaryzacyjny, połówkowy i bez filtra – porównanie”

  1. Witam,
    Na początku gratuluję Przemku pomysłu na ten eksperyment. Dobra lekcja.

    Odpowiadając na zaproszenie do wyrażenia opinii zaznaczyć chcę, że mój pogląd będzie całkiem subiektywny. Otóż na moje oko, zdecydowanie najlepszy efekt przyniósł sam filtr polaryzacyjny, bo uplastycznił widok chmur oraz uwydatnił je, w miarę regularnie przyciemniając błękit nieba.

    Natomiast filtr połówkowy w widoczny sposób przyciemniał niebo tylko w górnym polu kadru (chyba ok. 1/3), co w efekcie, dzięki automatyce pomiaru ekspozycji, z powodu pociemnienia górnej cześć nieba, rozjaśniło resztę, tj. samą łąkę, drzewo oraz chmury nisko wiszące nad horyzontem. Na żadnym z dwóch zdjęć, gdzie filtr połówkowy był użyty, nie uwydatnił on kształtów głównej masy chmur, a zrobił to filtr polaryzacyjny. Przy połówkowym, porównując ze zdjęciem bez filtrów, nieco zyskało drzewo, ale straciła łąka.

    Wydaje mi się jednak, że jeżeli efekt samego filtra polaryzacyjnego nie byłby dla mnie wystarczający, to dodanie filtra połówkowego powierzyłbym programowi w post produkcji. Tam można ustawić składową Y, siłę i wtopienie tak, że można dobrze dopasować te parametry do linii chmur nad horyzontem – w razie czego korygując każdy z nich. No i użycie cyfrowego filtra połówkowego nie zakłóci równowagi tonalnej w dolnej partii obrazu.

    Masz rację Przemku mówiąc, że fotografia jest sztuką kompromisu.

Co o tym sądzisz? Zostaw komentarz