Wpis na te trudne czasy – jak sobie radzić z emocjami

Ten wpis będzie trochę inny. Nawet mocno inny. Zastanawiałem się, czy w ogóle o tym pisać, ale myślę, że to istotny problem i obecnych czasach staje się on coraz bardziej wyraźny. Chodzi o to, jak radzić sobie z emocjami.

Okres pandemii, wojna za wschodnią granicą, wszechogarniająca niepewność jutra mają druzgocący wpływ na nasz stan emocjonalny. Dotyka to dorosłych, ale najbardziej dotyka to dzieci.

Złe emocje mają wpływ nie tylko na osobę z tymi emocjami

Dzieci widzą i czują lęki dorosłych, jednocześnie nie do końca zdając sobie sprawę, z czego one wynikają. Później dorastają, wychowują swoje dzieci, a te lęki nadal w nich siedzą i są przenoszone na kolejne pokolenie.

Ten mechanizm opisany jest nagraniu „Ukryte ofiary wojny #240”.

Ważne jest zatem, by nauczyć się ograniczać własne lęki, aby:

  1. po pierwsze poczuć się lepiej,
  2. po drugie mieć siłę działać (również pomagać),
  3. a po trzecie, by nie przenosić tych leków na innych.

Przykład z podwórka fotograficznego. Z badań przeprowadzonych przez ImagenAI wynika, że już 25% zawodowych fotografów zmaga się z problemami dotyczącymi zdrowia psychicznego. Jest to spory wzrost, bo w 2019 roku było to 10%. Artykuł na ten temat znajdziesz na stronie
https://fotoblogia.pl/17757,1-4-fotografow-ma-problemy-ze-zdrowiem-psychicznym-badania-nie-klamia

Trzy podstawowe przyczyny lęków

Nieuświadomiony lęk a za nim idący stres, to nic dobrego. Trochę lęków i stresu jest oczywiście potrzebne. To nas chroni, bo możemy przewidywać negatywne konsekwencje. Jednak nieoczekiwany lub długotrwały stres może powodować odczuwalne problemy zdrowotne. Szerzej o tym przeczytasz w książce „Chory ze stresu” Ewy Kempisty-Jeznach. Autorka przytacza tam trzy podstawowe kategorie stresorów opisane przez Richarda Lazarusa i Susan Folkman:

  • katastrofy i tragedie (wszystkie dramatyczne sytuacje, z którymi musimy się zmagać, ale nie mamy na nie wpływu),
  • poważne wydarzenia życiowe (stresory osobiste, które wpływają na przebieg naszego życia),
  • codzienne utrapienia i zmartwienia (ich siła tkwi w ich powszechności i częstości występowania).

Nie jestem psychologiem i nie mam zamiaru dawać nikomu żadnych rad, jak ma postępować. Dlatego w tym wpisie linkuję do innych źródeł. W ten sposób chcę zwrócić uwagę, że jest problem. O własne zdrowie trzeba w pierwszej kolejności zadbać samemu.

Dwa tygodnie temu byłem w szpitalu i przeszedłem operację. Udaną i mogę już w miarę normalnie funkcjonować. Wiec temat dbania o własne zdrowie jest u mnie bardzo aktualny. Z tego też powodu w marcu nie byłem aktywny w Internecie. Prawdopodobnie będzie mnie czekała jeszcze jedna operacja, ale to się jeszcze okaże po badaniach.

Jak sobie radzić z emocjami?

Koniec lutego i informacja o wojnie na Ukrainie mocno mną wstrząsnęły emocjonalnie. Zalew strasznych informacji był dołujący. Budziły się różne instynkty. Pomóc można było tylko w niewielkim stopniu. Jak zatem funkcjonować w takich czasach? Rozmowę z psycholożką o tym trudnym czasie znajdziesz w nagraniu „Jak żyć w cieniu wojny”.

O zdrowiu nie tylko fizycznym mówi się coraz częściej. Jak zatem zadbać o własne emocje? Po pierwsze nie można dać się zwariować – trzeba żyć. Oto kilka propozycji wyciągniętych z różnych źródeł oraz ze wspomnianych wcześniej materiałów:

  1. Bądź bardziej wyrozumiały i łagodny dla siebie oraz dla innych; daj sobie prawo do przeżywania emocji; nie krytykuj siebie; nie obwiniaj siebie, że coś robisz lub czegoś nie robisz; dzieje się dużo i ludzie bardzo różnie reagują na silny stres.
  2. Zastanów, na co masz realny wpływ, a na co nie masz żadnego wpływu; myślenie o tym, na co nie masz wpływu, odłóż na później, a zajmij się tym, na co masz faktyczny wpływ; przygotuj rozsądny plan działania.
  3. Ogranicz wyzwalacze lęku i paniki:
    • przestań śledzić non-stop wiadomości i komunikaty; jeśli nie możesz z tego zrezygnować, wyznacz sobie określony czas na chłonięcie wiadomości np. 30 minut o określonej porze i później zajmij się czymś innym,
    • odseparuj się w miarę możliwości od osób, które sieją negatywizm i mają katastroficzne nastawienie.
  4. Porozmawiaj z życzliwą Ci osobą; podziel się z nią swoimi odczuciami.
  5. Jeśli nie masz z kim porozmawiać lub po prostu nie lubisz gadać, to możesz pobyć sam ze sobą w ciszy (mi np. pomaga samotny foto-spacer w lesie).
  6. Zajmij się swoim hobby, zresetuj swoje myślenie i skoncentruj na czymś wartościowym.
  7. Daj sobie czas na odpoczynek; wyśpij się, ustabilizuj emocje; pomocne w tym mogą być:
    • modlitwa,
    • medytacja,
    • mindfulness – technika uważności,
    • trening autogenny Schulza,
    • i inne treningi relaksacyjne.
  8. Zacznij się ruszać: idź na spacer, pobiegaj, popracuj w ogrodzie itp.

Metod na radzenie sobie ze stresem jest na pewno więcej. Napisz w komentarzu, jak Ty sobie radzisz? Co jeszcze może pomóc?

Zachowaj spokój i rób swoje

Na zakończenie jeszcze wyciągnięty z Wikipedii “brytyjski plakat propagandowy z okresu II wojny światowej opracowany w 1939 roku na zlecenie rządu Wielkiej Brytanii w celu podtrzymania morale narodu brytyjskiego w czasie wojny.” – jeden z trzech.


Keep Calm and Carry On („zachowaj spokój i rób swoje”)

12 komentarzy do “Wpis na te trudne czasy – jak sobie radzić z emocjami”

  1. Witaj,
    piszesz, że nie jesteś psychologiem, ale dokładnie tak jak to opisujesz, tak dzieje się w naszym organiźmie i tak powinniśmy z tym się uprać w miarę możliwości naszych zaangażowań.
    Mnie dużo pomaga spacer, praca w ogródku i naturalnie mój pies. Chyba właśnie on jest tym głównym wyzwalaczem dobrych emocji i łagodzi te mniej przyjemne. On jest tym “promykiem światła” w moim życiu i mogę właśnie jemu przekazać to co mnie dręczy bez obciążania innych osób. On wysłucha, pomerda ogonem i szczeknie “będzie dobrze”.
    Życzę Ci dużo zdrowia, wspaniałych i spokojnych dni i lepszych dni na jutro.
    Ela

  2. Ja podchodzę z większym spokojem i nie wszystkim się przejmuję, tym bardziej jak nie mam wpływu na większość sytuacji. Nie powiem ze nigdy się nie denerwuję z jakiś powodów, ale właśnie spacer, rower, robienie zdjęć czy inne hobby mi pomaga. Przez obecną sytuację na Ukrainie, w firmie której pracuję, mamy przestój. Dużo komponentów było robionych w okolicach Kijowa, a przenieś produkcję w inny region świata nie jest prostą i szybka operacją. Życzę zdrowia.

    1. Dziękuję. Faktycznie w firmach powiązanych z dostawami z Ukrainy sytuacja jest ciążka. I nie wiadomo jak długo to potrwa. Dobrze, że podchodzisz do życia z większym spokojem. Ja się tego cały czas uczę, ale chyba jestem obecnie spokojniejszy niż dawniej.

      1. Przemku, ja z wiekiem stałam się spokojniejsza…
        na wiele rzeczy nie mam wpływu… choć, nie powiem, ż mnie nic nie denerwuje…
        a z drugiej strony co

        Zdrowia i cierpliwości…
        🙂

  3. Dziękuję, Przemku, za bardzo mądry wpis. Twoje rady naprawdę mogą zastąpić wizytę u psychologa, pod warunkiem, że ludzie będą ich przestrzegać, a nie wykażą się “słomianym zapałem”. Mnie w tych trudnych czasach pomaga ,muzyka oraz dobra książka lub film. Życzę Ci dużo zdrowia i czekam na kolejne Twoje wpisy.

  4. Bardzo dziękuję za Pana maile z różnymi wskazówkami i poradami dotyczących fotografii. Ja jestem co prawda amatorem z jedną wystawą na koncie. Nie mam specjalnie profesjonalnego sprzętu z górnej półki. Po prostu lubię to robić, sprawia mi to radość i jakoś się w tym odnajduję. Nigdy jakoś nie myślałam o fotografowaniu w sposób “terapeutyczny”. Wczoraj po przeczytaniu Pana artykułu wybrałam się na taką “sesję terapeutyczną”. Powiem szczerze, że to faktycznie działa! Zawsze podchodziłam do robienia zdjęć jak do zadania, które trzeba wykonać. Zastanawiałam się co zrobić, żeby w najlepszy sposób uchwycić to, co widzę, albo inaczej pokazać swój sposób patrzenia. Zawsze, kiedy się przygotowuję na sesje, nigdy z tego specjalnie nic nie wychodzi. Jakoś moja wena nie lubi zbytnich przygotowań i planowań. A wczoraj podeszłam do tego z innej strony. Po prostu cieszyłam się samym byciem z aparatem. Tylko ja i to, co widzę przez wizjer, ale tak jakoś bez napięcia. I tak samo przychodziło robienie zdjęć. Zziębnięta, ubłocona, brudna, ale… szczęśliwa. Może faktycznie ma Pan rację, że fotografię można traktować terapeutycznie. Czysta radość z robienia zdjęcia. Tak, to właśnie przeżyłam.
    Osobiście dziękuję za ten artykuł.
    Pozdrawiam serdecznie, życzę dużo zdrowia.

  5. Witaj Przemku, dziękuję za wpis i życzę zdrowia. Ja jestem emerytką, dzieci daleko i każdy ma swoje życie, fotografia, rower i plenery dawały mi dużo motywacji do wyjścia z domu. Jestem amatorką samoukiem. Często korzystam z Twoich podpowiedzi, miałam lokalnie dwie wystawy i tydzień po świętach następna. Ale…coś mi się zrobiło, że nie radzę z sytuacją wokół, nie godzę się na to co się dzieje, strach, że Polska będzie następna obezwładnia mnie, bezradność na to co się dzieje paraliżuje i nie mogę zmusić się do działania, nic mnie nie cieszy. Myślę, że jestem ofiarą tych czasów. Byłam u lekarza i jestem na antydepresantach, czekam na efekty… Jeszcze raz dziękuję, że jesteś wrażliwym człowiekiem i poruszyłeś ten problem, tak trzymaj. Wesołych, spokojnych Świąt, pozdrawiam 🙂

    1. Dziękuję Ci za ten komentarz. Zacytuję tu Jana Pawła II “Człowiek zawsze jest wielki, także w słabości.” Bardzo dobrze, że odważyłaś się poprosić o pomoc lekarza. Samodzielnie dużo trudniej jest radzić sobie z problemami. Niestety otoczeni jesteśmy złymi wiadomościami i można mieć wrażenie, że cały świat oszalał. Oczywiście dzieją się straszne i niewyobrażalne rzeczy. A im bliżej nas, tym mają większą siłę rażenia. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że serwisy informacyjne są tak skonstruowane, że żyją z przekazywania złych komunikatów. To nie do końca jest ich wina, bo to wynika w pewnym sensie też z ludzkiej natury i oczekiwań. Przykładowo jest piękny słoneczny dzień i na spacerze jest rodzina z dziećmi. Idą na placyk zabaw i dzieci tam się wesoło bawią. I takich rodzin z wesoło bawiącymi się dziećmi jest kilka. Jest dużo radości. Niedaleko tego miejsca kierowca się spieszył i doszło do stłuczki. Nie było ofiar, ale samochody tak się “zlepiły”, że nie można było ich rozdzielić bez specjalistycznego sprzętu i powstał korek do czasu przyjazdu pomocy. I teraz jaka sytuacja wzbudzi większe zainteresowanie otoczenia? Radośnie bawiące się dzieci czy nieoczekiwana stłuczka i korek na ulicy? Jaka informacja będzie przekazywana przez ludzi? Która ma większą szansę na pojawienie się w lokalnej gazecie? Oczywiście przeczytamy o tej złej. Dlatego trzeba brać poprawkę na to, że złe wiadomości są dużo częściej komunikowane i powielane niż te dobre. Dlatego samemu i szczególnie teraz trzeba zadbać o właściwe proporcje. Otoczenie i tak przekaże nam złe wiadomości. Dla własnego dobra trzeba zadbać o wyszukiwanie tych dobrych.

      I jeszcze taka druga myśl. Pisałaś “bezradność na to co się dzieje paraliżuje”. A jeśli “ktoś” jest na tyle bezduszny, że celowo robi te straszne rzeczy, by inni czuli się “sparaliżowani”? By nic nie robili, by popadali w bezradność, by odebrać im siły? Może właśnie nieświadomie zostaliśmy wciągnięci w wojnę na platformie informacyjnej? Ja się na to nie godzę! Z tego punktu widzenia powinniśmy być raczej wściekli, a nie sparaliżowani.

Co o tym sądzisz? Zostaw komentarz